wtorek, 28 lipca 2020

"Loki", czyli mój pierwszy komiks

Już od dawna zbierałam się do zakupienia jakiegoś komiksu z Marvela lub DC. Coraz to będąc w Empiku przeglądałam półki z komiksami, jednak nie było nic interesującego, a raczej nie było pierwszego tomu. Tak mijały miesiące i lata. Aż pewnego dnia zamówiłam sobie komiks Loki. Zdecydowałam się na ten komiks, ponieważ uwielbiam filmowego Lokiego (i nie mogę się doczekać serialu poświęconego mu).
Powieść rysunkowa wyszła spod pióra Roba Rodi oraz ołówka Esada Ribic. Loki opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce po powaleniu Thora oraz Odyna przez tytułowego bohatera. Na pierwszych stronach widzimy triumf Lokiego i pokonanego Thora w okowach. Asgardczycy padają na kolana przed nowym władcą, a ten wstępuje na tron, gdzie witają go jego sojusznicy dopinający się o swoje nagrody i zapłaty. Do nowego władcy przychodzi również Hela - władczyni świata umarłych, żąda ona ona od Lokiego duszy Thora. Wtedy pierwsza osoba mówi Psotnikowi, iż powinien zgładzić brata. Od tego czasu myśl ta zaprząta jego głowę. Bóg w końcu decyduje się wdać wyrok śmierci na Thora, jednak jego decyzja jest podparta chęcią pokazania swojej siły, niż rzeczywistej żądzy krwi boga piorunów. Komiks skupia się na odczuciach i wspomnieniach boga kłamstw. Pokazuje Asgard z jego perspektywy. Pokazuje, że bogowie nie byli idealni, a Loki był dla nich ofiarą, kimś, z kogo można drwić. Ale znamy to z filmów Marvela, prawda? Loki, ten który był w cieniu starszego, lepszego brata. Z tym, że w komiksie nikt nie miał do niego szacunku, szydzili z niego praktycznie wszyscy. Główny bohater rozmawia z obalonymi wrogami m.in z: Lady Sif, Balderem, Friggą oraz Odynem. Podczas rozmów dostajemy sceny z przeszłości Lokiego, jego wspomnienia z każdym z tych bogów (wyjątkiem jest Frigga, która niestety nie jest tak wspaniała, jak w filmach). Pomaga nam to, choć trochę zrozumieć z czym mierzył się Loki. Wspomnienia dopadają boga również w losowych sytuacjach, przy rozmowie z chłopcem, słysząc stare przezwisko czy wpatrując się w taflę wody (niczym księżniczka Disney'a).
Warto zauważyć, że autorzy donoszą się do popularnego w greckich dramatach tragizmu. Loki poznaje losu swoich różnych wcieleń. Bogini pokazuje mu jak inni bogowie kłamstw kończyli, jednak Loki wciąż wierzy w swoje szanse i jest pewny, że jemu się uda.
Komiks porusza ciekawe problemy Lokiego. Jego relacje z innymi bogami są w większości bardzo podobne i jak się okazuje najmilszym Lokiemu był ten, który przyczynił się do jego porażek - Thor, którego pokonał i upokorzył, a na koniec chciał skazać na śmierć.
Teraz trochę o rysunkach. Rysunki są realistyczne i szczegółowe, szczególnie jeśli chodzi o postacie. Na samej okładce widać pokaz umiejętności Ribica, który świetnie oddaje emocje na twarzach postaci. Chociaż muszę przyznać, że gdyby nie szkice postaci na końcu komiksu, nie wiedziałabym jak wygląda twarz Thora w chwilach jego klęski. Twórca bardzo to ukrywa, co daję tajemniczości postaci boga. I tak, jeśli jest tu ktoś, kto jak ja, spodziewał się Toma Hiddlestona i Chrisa Hemswortha jako Lokiego i Thora, to muszę was odwieść od tej myśli. Loki jest... stary. To znaczy wygląda na starszego od Thora, chociaż zakładam, że miało to też pokazać jak doświadczony jest przez życie. Dlatego nie nastawiajcie się na bogów Asgardu jak w filmach.  
Muszę przyznać, że trochę zbierałam się do przeczytania tego komiksu i gdybym miała powiedzieć czy mi się podobał, powiedziałabym, że jest okej. Nie zachwyca bardzo, chociaż ciekawie było zobaczyć jak wygrywa Loki. Jednak fabuła nie porywa za bardzo. Obserwujemy jak Loki przechadza się po zamku, spotyka innych bogów, przy tym wspomina momenty z nimi. Ciężko mi to polecić, bo fani filmowego Lokiego nie znajdą tu jego humoru, intryg, a nawet jego magii. Za to innych komiksów Marvela nie czytałam i nie wiem czy ten uzupełnia jakąś historię. Myślę, że ten komiks spodoba się osobom, które nie lubią innych bogów Asgardu, tzn tych bohaterskich, jak Odyn czy Sif i chcą popatrzeć na poranionego Thora w kajdanach (ja nie oceniam). 

Dzięki za poświęcenie czasu na ten wpis i do kolejnego. Zapraszam też na mojego Instagrama, gdzie wrzucam zdjęcia co aktualnie czytam/oglądam/słucham.

Muzyczka, przy której ten wpis był tworzony (w większości): "Dear Theodosia" - musical "Hamilton".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Loki", czyli mój pierwszy komiks

Już od dawna zbierałam się do zakupienia jakiegoś komiksu z Marvela lub DC. Coraz to będąc w Empiku przeglądałam półki z komiksami, jednak...